Nasz autorski tandem, czyli Grzegorz Kłosowski, z zawodu malarz, absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, i Tomasz Kłosowski, dziennikarz, niegdyś zatrudniony w prasie młodzieżowej, później wolny strzelec, prowadzący programy telewizyjne o przyrodzie, ostatnio program „Dzika Polska” w TVP, od kilku dziesięcioleci fotografuje polska przyrodę i krajobraz. Pierwsze kroki były naturalną kontynuacją traperskich zabaw dzieciństwa, które przerodziły się w artystyczny zawód. Jego początki sięgaja jeszcze fotografii czarnobiałej, na niej też w sporej mierze opierał się nasz pierwszy, dziś już prawie zabytkowy album „Ptaki biebrzańskich bagien”. Oddawał on charakter naszych zainteresowań, których istotą po dziś dzień jest poszukiwanie i uwiecznianie pozostałych w naszym kraju resztek dzikiej przyrody, reprezentujących ją gatunków i krajobrazów. Stąd ucieczka ze stolicy w krainę nadbiebrzańskich mokradeł, nie wykluczająca zresztą wypraw w inne rejony kraju, które zachowały jeszcze miejscami naturalny charakter. Nasze fotografowanie ma w sobie cechy modnego dziś fotosafari, ale się w nim nie zatraca. Istotą tego fotografowania jest estetyzujący dokumentalizm ze szczyptą refleksji i akcentem na tworzone przez naturę klimaty.
To w sporej mierze efekt połączenia wizji malarza i piszącego dziennikarza. Zdjęcia przekazują prawdę o nas i naszym spojrzeniu na świat, ale przede wszystkim oddajemy w nich głos naturze. Próbką tak powstałego dorobku są przedstawione tu galerie, zawierające w większości współczesne zdjęcia z ostatnich lat, z których część – a w przypadku zdjęć zwierząt większość – wykonana jest w technice cyfrowej. Nie odżegnując się od estetyki i malarskości, nie zapędzamy się jednak w alegoryczne, a czasem tylko dziwne obszary fotografii zwanej artystyczną, ani w inne tego typu działania. Zamiłowania i doświadczenia przyrodnicze trzymają nas w obszarze realu. Nie należymy do tych, co zbudują w stolicy kolejną tęczę, ani do tych, którzy ją podpalą – za to pokażemy Wam tęczę prawdziwą, i to tam, gdzie się jej najmniej spodziewacie.